Tym razem zamieszczamy opis sytuacji związanej z pruszczańskim pogotowiem przesłany nam przez Panią Agnieszkę. Jest to kolejna historia, którą otrzymujemy od mieszkańców Pruszcza Gdańskiego dotycząca według nich niewłaściwego postępowania pracowników pogotowia.

Witam. Chciałabym abyście Państwo napisali artykuł jak bardzo NIEPOTRZEBNE jest pogotowie w Pruszczu, które w ogóle nie powinno się tak nazywać. Ewentualnie ośrodek zdrowia dla osób nieubezpieczonych i bezdomnych. Otóż 13.11.18 rano, ok godz. 8.00 pojechałam ze  swoim 9 miesięcznym dzieckiem do pruszczańskiego pogotowia w celu uzyskania szybkiej pomocy ponieważ prawdopodobnie córka połknęła spinkę do włosów. I nie jest to żart! Tak, córka połknęła spinkę. Ma dużo włosów i już nosi spinki. Zorientowałam się dość szybko i tak też szukałam pomocy. W pruszczańskim pogotowiu zamiast otrzymać pomoc usłyszałam „proszę jechać do szpitala na SOR” Przecież tu chodzi o 9 miesięczne dziecko i liczy się każda minuta. Dobrze, że mam auto, którym szybko dotarłam do Szpitala Wojewódzkiego. Moje pytanie: po co nam pogotowie w Pruszczu skoro każdy przypadek odsyłany jest do szpitala? Utrzymanie owego pogotowia? Przecież tu powinni nam pomóc zrobić usg,rtg cokolwiek i zalecić co dalej. Co by było gdyby matka z 4 dzieci sama tu trafiła? Co miałaby autobusem jechać do Gdańska?

Dziękuję. Agnieszka.

Temat pogotowia był już przez nas wielokrotnie poruszany. Będziemy jednak starali się każdą tego typu historię opisywać, może w końcu zaczną docierać do nas pozytywne opinie na temat tej placówki.

 

Krzysztof  Szpila