W 1918 roku w momencie odzyskania przez Polskę niepodległości, kraj borykał się z wieloma problemami, jednym z nich był analfabetyzm. Około 30-40% dorosłych Polaków nie potrafiło pisać i czytać. Lata zaniechań i zaniedbań zrobiły swoje. Duży nacisk położona na edukację młodego pokolenia wolnych Polaków. Szkoła była nie tylko miejscem nauki, ale i wychowania patriotycznego. Roczniki uczniów z lat 20. i 30.  XX wieku tworzyły pokolenie polskich Kolumbów. To oni tworzyli trzon polskiej konspiracji w ramach Armii Krajowej i Szarych Szeregów, to oni ginęli na barykadach powstańczej Warszawy. Ci którzy przeżyli gehennę II wojny światowej odbudowywali zrujnowany kraj. W pierwszym szeregu byli także polscy nauczyciele, wychowani w czasach II Rzeczypospolitej. To oni zachowali wartości takie jak patriotyzm, nauka i praca na rzecz innych. Wielu trafiło na Żuławy Gdańskie. Poznajmy losy niektórych z nich.

W 1945 roku wraz z zakończeniem II wojny światowej i zmianą granic rozpoczęła się wędrówka ludzi. Dotychczasowi mieszkańcy Koźlin uciekali na zachód, a na ich miejsce przybywali nowi z centralnej Polski i Kresów Wschodnich II RP. Polska szkoła w Koźlinach rozpoczęła działalność 4 września 1945 roku. Naukę rozpoczęło 36 dzieci i dwie nauczycielki: Stanisława Kuńciów i Olga Chudzik. Na kartach szkolnej kroniki odnotowały:

     „Pierwsze wrażenie było bardzo niemiłe. Szkoła położona przy bocznej wiejskiej drodze, tuż obok kościół, dookoła którego cmentarz niemiecki. Sam budynek szkolny niski, stary, szalowany deskami pomalowanymi na kolor cegły, z zielonymi okiennicami, tako obcy dla oczu przyzwyczajonych do białych ścian naszych szkół z innych okolic Polski (…) Klasy dwie, długie, wąskie i ciemne. W każdej klasie po trzy okna małe, bez ram i szyb. Nie tak wyobrażałam sobie izby szkolne na terenie Wolnego Miasta Gdańska! (…) W ogrodzie same chwasty po szyję, okopy żołnierskie. Piękne były tylko stare drzewa otaczające sąsiedzki kościół. (…) Ale jak rozpocząć naukę w klasie bez okien i szyb? Brak ławek, których po Niemcach zostało 7 starych, uszkodzonych. Nie było też stołów i krzeseł. Tablice były dwie, zniszczone”.

 

 

Pomimo braków i trudności autorka tych słów Stanisława Kuńciów przepracowała w Szkole Podstawowej w Koźlinach 16 lat. Podobnie jak inni nowo przybyli osadnicy zadomowiła się w nowym miejscu.

W Kiezmarku, obok budynku szkolnego, stała stara plebania, w której przetrzymywano jeńców niemieckich pracujących przy naprawie wałów wiślanych. W budynku szkolnym stacjonowali żołnierze radzieccy, a później był to posterunek Milicji Obywatelskiej. Plebania spłonęła jesienią 1945 roku.

Budynek szkolny po opuszczeniu przez Milicję Obywatelską, nadawał się do remontu. Założone nowe podłogi, bo poprzednie zostały zerwane, wykonano remont schodów, pomieszczeń mieszkalnych. Wymalowano również wszystkie pomieszczenia, przestawiono piece, wybudowano śmietnik i naprawiono dach. W 1945 roku została otwarta polska szkoła w Kiezmarku, a dokonała tego Jawdziuk Irena.

W pierwszym roku pracy szkoły uczęszczało do niej 23 uczniów, których uczyła jedna nauczycielska.

W roku szkolnym 1947/1948 w szkole uczyło się 49 uczniów i pracował jeden nauczyciel. Od 1 czerwca 1947 roku do 30 września 1947 roku kierownikiem szkoły był Potrzebiński Henryk. W okresie od 1 października 1947 roku do 31 sierpnia 1949 roku funkcję kierownika szkoły w Kiezmarku sprawował Główczyński Marian. Jego życiorys to przykład polskich losów wojennych z czasów jego pokolenia. Urodzony 1 czerwca 1913 roku. Jako żołnierz 49 Pułku Piechoty brał udział w kampanii wrześniowej. Internowany w Rumunii, uciekł i przedostał się do Francji. W stopniu kaprala w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Podhalańskich walczył w Norwegii, a później we francuskim ruchu oporu. W 1947 roku powraca do Polski, gdzie rozpoczyna pracę jako nauczyciel i kierownik szkoły w Kiezmarku. Za swoje wojenne zasługi został odznaczony m.in. British War Medal i Kroix du Kombattaut.

W Leszkowach szkołę na terenie wsi uruchomiono w 1947 roku, a naukę podjęło 11 uczniów. Pracę placówki oświatowej zorganizował Bruno Lange.

Później kierowniczką w szkole była pani Brunn, która mieszkała w budynku szkolnym na pierwszym piętrze do roku 1956.

Zofia Czerepak zamieszkała na Żuławach Gdańskich w 1948 roku początkowo w Trutnowach, a później w Leszkowach w poniemieckim mieszkaniu. Pani Zofia wspomina w rozmowie z Moniką Karnat o czteroklasowej szkole w Leszkowach, w której po wojnie młoda nauczycielka pani Zofia Woźnica uczyła dzieci i młodzież. Jej pasja i zaangażowanie, do dnia dzisiejszego wzbudzają szacunek i wdzięczność mieszkańców.

Podobnie było w Steblewie, szkoła to nie tylko budynek, ale głównie ludzie, czyli uczniowie i nauczyciele. Ważną postacią była pani Stefania Wierzchoń, która przepracowała w Szkole Podstawowej w Steblewie 43 lata. Praca odbywała się w trudnych warunkach lokalowych. Dlatego konicznością było wybudowanie nowego obiektu.  Powstał on w 1968 roku w ramach projektu „1000 szkół na 1000-lecie państwa polskiego”.

W Suchym Dębie polska szkoła powstaje w roku 1945 i znajduje się w dwóch budynkach. Jedna część dzieci uczyła się w kościelnej kaplicy, a druga w budynku, w którym przed wojna była szkoła. Warunki lokalowe były bardzo trudne. Dzieci było 113, izb lekcyjnych 4, a oddziałów klasowych 7. W roku szkolnym 1945/1946 kierownikiem szkoły był Józef Kulasiak, który pracował wraz z żoną Stefania Kulasiak, Helena Markiewicz i Barbarą Foryńską. Wiosną 1946 roku J. Kulasiak uległ śmiertelnemu wypadkowi.

Polscy nauczyciele również mieli wkład w odbudowę i zagospodarowanie polskich ziem po 1945 roku. Ich pomnik powstał nie ze spiżu, tylko w ludzkich sercach uczniów i ich rodziców. Tworzenie polskich zrębów państwowości miało wiele barw i odcieni. Pamiętajmy i my o naszych nauczycielach i ich pracy edukacyjnej.

Tomasz Jagielski