Dziś, niestety, ponownie jesteśmy zmuszeni przytoczyć jedną z przykrych sytuacji, z którą zetknęła się nasza czytelniczka dzwoniąc po pomoc do pruszczańskiego pogotowia ratunkowego. Pozostaje nam liczyć, że był to jednostkowy przypadek i do takich sytuacji nie dochodzi częściej. A jeśli jest inaczej, może ta relacja przyczyni się do refleksji i większej dozy empatii.
Poniżej relacja: (zachowaliśmy oryginalną pisownię)
„Chciałam „bardzo pozdrowić” Panią pracująca w Pruszczu Gdańskim w pogotowiu ratunkowym jako dyspozytorka ratująca komuś życie albo nie w dniu 17 stycznia 2017 w godzinach porannych.
Mój 2,5 letni synek od poniedziałku rana był chory. Katar kaszel i gorączka. Nie robiłam paniki bo z dziećmi tak to bywa ale w nocy zaczęła się duszność, gorączka na poziomie 38.9 trzymała się. Rano szukałam pomocy po sąsiadkach bo w domu jest jeszcze 9 miesięczny chłopiec ale jak na złość…ostatnia deska ratunku dla synka który już nie wypowiadał slow w całości bo miał taką duszność był tel na pogotowie gdzie….Pani owa mówi mi ze mam mu dobrze nos wyczyścić i pogotowie do kataru nie przyjeżdża. Powiedziałam Pani ze nie mam nikogo do pomocy żeby z chorym jechać do przychodni bo w domu jeszcze jest maluszek (zdrowy); rodziny nie mam w Pruszczu; w przychodni nie ma wizyt domowych…..a pogotowie mnie olało…o uprzejmości Pani dyspozytorki to już nie wspomnę bo szkoda mojego czasu….
Finał….syn wylądował na Polankach z zapaleniem płuc i saturacją 54 otarł się o OIOM; w sobotę wypisany a przez 14 dni kontynuacja leczenia w domu.
Morał….kochani rodzice nie liczcie na pogotowie w Pruszczu bo Ratunkowe dzięki pracownikom ma tylko w nazwie niestety…..”
Redakcja
Pogotowie w Pruszczu to jakiś dramat. Doświadczyłem na własnej skórze prostackiego zachowania dyspozytorki. Nie długo będzie nowe pogotowie i mam nadzieje, że wraz z nim nowi pracownicy, a przynajmniej dyspozytor.
Szkoda ,że ci nie powiedziała, że karetka to nie taksówka… To ich stały tekst !!! Oni nie wiedzą co to empatia. Zero taktu, empatii – żal ,że tacy męczą się w pracy której nie lubią !
A dlaczego załamana matka lara po sasiadach a nie wsadzi roszczeniowego tyłka do taxi i pojedzie do szpitala? Moje małe dzieci już nie raz miały gorączkę pod 40 stopni i nikt pogotowia nie wzywa. Na wychowanie dzieci powinni prawo jazdy dawać.
Droga Pani !!! Stek bzdur i tyle ,to prawda pogotowie to nie taksówka i nikogo nie interesuje ile ma Pani dzieci w domu,trzeba było udać się z dzieckiem do przychodni a nie czekać nie wiadomo na co.Nie raz korzystałem z usług Pogotowia w Pruszczu Gdańskim i zawsze ja i moja rodzina otrzymała profesjonalną pomoc.A Panie dyspozytorki przemiłe ,kulturalne i bardzo profesjonalne.Więc proszę nie oczerniać bo największą winę ponosi Pani sama jako matka,nigdy nie wiadomo kiedy będzie Pani potrzebowała pomocy,a ludzie tam pracujący są oddani temu co robią czyli ratowaniu życia a nie wyjazdom do kataru czy przeziębienia bo w każdej chwili ktoś bardziej potrzebujący będzie umierał z braku karetki bo akurat ta wyjedzie do kataru od tygodnia .Rodzice sobie nie radzą z temperaturą,kaszlem,katarem a co dopiero z wychowaniem brak słów.