Wybierając się na spacer z łatwością można natknąć się na niechciany widok – butelki, siatki foliowe, czasami worki pełne odpadów, a nawet mniejszy lub większy sprzęt AGD i RTV. Wszystko porozrzucane w miejscach, które mogłyby stanowić zieloną enklawę wśród panującej „betonozy”.

Problem pojedynczych śmieci i nielegalnych ich wysypisk nie jest nowy. Zmagamy się z nim, można rzec, od zawsze, choć ostatnimi laty wydaje się być szczególnie dostrzegalny. Przybywa mieszkańców, zmniejsza się powierzchnia terenów „dzikich”, śmieci nie ubywa, a przybywa, tak samo jak osób, które podrzucają je w różne zakątki miasta i przyległej gminy. Mieszkańcy bez trudu wskazują newralgiczne miejsca. O zdanie zapytaliśmy młode mamy na jednym z placów zabaw.

Najgorsze są drobne śmieci – puszki, butelki, siatki foliowe, które szpecą krajobraz. Idąc w kierunku Komarowa, albo wzdłuż ul. Obrońców Westerplatte uzbierałoby się kilka dużych worków. A szkło na placach zabaw to plaga! Poza tym, to samo dzieje się tuż za granicami miasta, tylko tam już na skalę przemysłową – mówi pani Katarzyna mieszkająca na os. Wschód.

Na nadmiar terenów zielonych nie możemy narzekać, dlatego tak ważna jest dbałość o każdy skrawek terenu, który wywołałby przyjemne emocje. Porządek jest także istotny dla poczucia bezpieczeństwa. Nie jest wielkim odkryciem fakt, że nie czujemy się komfortowo w okolicy zanieczyszczonej i zdewastowanej. Oprócz śmieci mieszkanki skarżyły się także na brak miejsc zacienionych.

Zobaczcie, co się dzieje na polach za miastem. Tam ludzie wywożą już wszystko. Spacer po żuławskiej stronie, albo nad rzeką w Straszynie przestał być przyjemny. Umówmy się, tu nie ma miejsca, gdzie można dłużej posiedzieć wśród zieleni. Gdzie w Pruszczu mamy prawdziwy park, taki z drzewami? Mini „parczek” na Obr. Westerplatte i ten niedokończony w centrum. Place zabaw i te niby skwery są pozbawione drzew. Zapraszam latem, kiedy tam nie da się wytrzymać. My ratujemy się wyjazdem poza miasto. – stwierdziła pani Monika, mieszkanka Pruszcza od 30 lat.

Sytuacja zadrzewienia ulega jednak poprawie, choć oczekiwania i możliwości wydają się być znacznie większe. W tej kwestii pomocny okazał się Budżet Obywatelskim, w którym pojawiają się projekty, mające na celu zazielenienie miasta. Pojawił się też głos drugiej pani Moniki, która przeprowadziła się do Pruszcza 2 lata temu:

Nie przesadzajmy. Nie jest tak źle. Faktycznie, drzew nigdy za wiele, ale w porównaniu z niektórymi dzielnicami Gdańska, to nie ma dramatu. Tak samo sprawa śmieci. Winą należy obarczyć ludzi, którzy śmiecą, a nie służby. One nigdy nie będą w stanie posprzątać wszystkiego od razu.

O kwestię śmieci zapytaliśmy panią Mariolę Barzał, kierownik referatu komunalnego w Urzędzie Miasta.

Na terenie Pruszcza Gdańskiego ustawionych jest 606 koszy na śmieci, 26 koszy na psie odchody, 24 popielniczki. Częstotliwość opróżniania w/w pojemników jest różna,  zależy od intensywności uczęszczania ciągów pieszych oraz pory roku. (…) Dzięki działaniom Straży Miejskiej często udaje się zidentyfikować osoby, które podrzucają śmieci. Zwykle w reklamówkach znaleźć można „dokument” wskazujący na właściciela. (…) Większy problem mamy z zaśmieconymi terenami, których właścicielem nie jest Gmina Miejska Pruszcz Gdański, np. teren po byłych ogródkach działkowych, przylegający do ciągu pieszo-rowerowego wzdłuż Kanału Raduni. Jednak i w tym przypadku, pomimo długotrwałej procedury, czasem udaje się zmusić właścicieli do sprzątnięcia odpadów.

Pani kierownik zaapelowała także o przesyłanie informacji o zalegających śmieciach na adres e-mail: utrzymaniemiasta@pruszcz-gdanski.pl. Zachęcamy do skorzystania z tej możliwości.

 

[b.k.]