Z niepokojem obserwujemy wydarzenia ze wschodniej Ukrainy i solidaryzujemy się z naszymi sąsiadami w tym tragicznym czasie. Po 80 latach pokoju w Europie historia zatacza swe koło. Ziszcza się najgorszy scenariusz, a wypowiedzi prezydenta W. Putina oraz przywódców innych państw nie napawają optymizmem.

Skontaktowaliśmy się z naszymi przyjaciółmi ze Lwowa, do którego swe siedziby przenoszą ambasady i niektóre instytucje państwowe. Życie w mieście płynie spokojnie, nie ma paniki, choć mieszkańcy robią zapasy artykułów pierwszej potrzeby. W związku z wprowadzonym stanem wojennym nie pracują urzędy, a ruch na ulicach wyraźnie zmalał. Zniszczone zostały bazy wojskowe pod Lwowem i w Ivano Frankowsku, a Lwów otoczono systemem obrony rakietowej. Z rejonów najbardziej zagrożonych działaniami militarnymi płynie strumień uciekinierów w kierunku zachodniej Ukrainy. Lwów przygotowuje się do przyjęcia uchodźców, a mer miasta poprosił stronę polską o wsparcie. Gotowość do pomocy wyraził Kraków.

Z rozmowy z pracownikami Wydziału Historii oraz Wydziału Prawa Uniwersytetu Lwowskiego wynika, że mieszkańcy zachodniej Ukrainy są gotowi do obrony kraju i równocześnie niecierpliwie czekają na stanowczą reakcję Zachodu. Akademicy przewidują, że Rosjanie nie będą w stanie opanować całej Ukrainy, a konflikt przerodzi się w długotrwałą wojnę partyzancką.