Dziś chcieliśmy poruszyć temat nieszczęśliwych wypadków drogowych z udziałem dzikich zwierząt ponieważ temat ten dotyczy również mieszkańców naszego miasta i gminy. Tak jak pisaliśmy ostatnio, przy okazji wiadomości o zderzeniu z łosiem w okolicach Kiezmarku, w tym roku doszło już do 13 kolizji ze zwierzętami.
Nasi czytelnicy donoszą nam o pojawiających się sarnach i dzikach na ulicy Objazdowej pomiędzy osiedlem Rotmanka a Straszynem, choć dzika zwierzyna widziana była również w innych miejscach. Pierwszą prośbę o interwencje otrzymaliśmy we wtorek gdy na wyjeździe z Rotmanki nie paliły się na ulicy światła – na szczęście dziś droga przebiegająca przez las jest już prawidłowo oświetlona. W miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 50km/h oraz jest postawiony znak informujący o możliwości pojawienia się zwierząt na drodze.
Jest to o tyle ważne, że przy okazji postanowiliśmy sprawdzić czy w przypadku nieszczęśliwego wypadku kierowca ma szanse na odszkodowanie.
Co oczywiste, najlepiej w takich wypadkach sprawdza się wykupione autocasco ale jeśli takowego nie mamy istnieją okoliczności, w których możemy starać się o odszkodowanie. Jeśli dojdzie do nieszczęśliwego zdarzenia ważnym jest aby udowodnić związek przyczynowo-skutkowy między zaniedbaniem podmiotu odpowiedzialnego (np. nadleśnictwa, zarządcy drogi, właściciela gospodarstwa rolnego), a powstaniem szkody.
Naturalnie, znacznie łatwiej jest uzyskać odszkodowanie w przypadku zderzenia z zwierzęciem hodowlanym (zgłaszamy się do ubezpieczyciela OC rolnika). W przypadku zderzenia z dziką zwierzyną sytuacja staje się bardziej skomplikowana.
Po pierwsze należy stwierdzić czy na drodze stał znak – taki sam jak stoi na przykład na ul Objazdowej, na końcu osiedla Rotmanka. W sytuacjach gdy zarządca drogi zadbał o ostrzeżenie musimy się liczyć z brakiem możliwości odzyskania pieniędzy potrzebnych na naprawę. Uważajcie więc proszę w tym miejscu i zwolnijcie na odcinku drogi przebiegającej przez las.
Jeśli znaku nie było a do kolizji doszło na obszarze, który uzasadniałby jego ustawienie, po stronie zarządcy powstaje odpowiedzialność odszkodowawcza. Niemniej jednak to na poszkodowanym ciąży obowiązek udowodnienia szkody, winy oraz związku przyczynowo-skutkowego. W interesie poszkodowanego jest zgromadzenie jak największej ilości dowodów w sprawie: należy wezwać policję, która sporządzi notatkę, spisać dane świadków zdarzenia, wykonać zdjęcia dokumentujące brak znaków. Dodatkowo uzyskać informacje z kół łowieckich o miejscach przemieszczania się dzikich zwierząt i potwierdzić, że na odcinku drogi na którym doszło do zdarzenia, miały wcześniej miejsce podobne wypadki i tym samym nie jest to zdarzenie incydentalne a mimo to zarządca drogi nie podjął żadnych działań zmierzających do postawienia na tym obszarze znaku ostrzegawczego.
Inną przyczyną zdarzenia, nie leżącą po stronie kierowcy pojazdu, może okazać się polowanie i reakcja zwierząt na fakt korzystania przez myśliwych z naganki. W takim przypadku uzyskanie odszkodowania od zarządcy koła łowieckiego nie powinno być większym problemem.
Tak czy inaczej, możliwości nie ma zbyt wiele i z pewnością uzyskanie wypłaty odszkodowania nie jest łatwą sprawę. Zdecydowanie najprościej jest zdjąć nogę z gazu i dać sobie czas na szybką i prawidłową reakcję w przypadku wpatrzonych w nas ślepi sarny czy innego dzikiego mieszkańca przydrożnych lasów.
[Jakub Bąk]
źródło: moto.wp.pl; www.kompensja.pl